Plany były oj były
Bogu dziekuje każdego dnia za moją drugą połowę. Gdyby nie ON, nie byłoby tego juz stoi na naszej działce. Poszło tak szybko, że ja dziś się ocknęłam i zrozumiałam, ze absolutnie sie opuściłam i zapuściłam w pisaniu blogowych opowieści jak powstaje dom. Z drugiej stron myślę sobie, że dobrze jest rozpocząć i dotrzeać do jakiegoś poczatku końca. Wszystko tak sprawnie i szybko poszło, ze ja nie nadążyłam. W kazdym razie do rzeczy. Stoi juz cos, co przypomina dom. Panowie murarze spisali się na 5 z minusem, bo na koniec cos tam zapomnieli i potrzebna była maleńka poparweczka. Tymczasem wczoraj 20 pazdziernika, czyli tak jak obiecywał Pan szef budowlańców po 5 tygodniach to co miało za ich sprawą stanąć stanęło. Polecam ekpię. Szybko sprawnie i na czas. Okazali się też niezwykle pomocni, bo wiadomo architekt sobie, a życie sobie, wiec chłopaki "prostowali" co architektowi sie wydawało praktyczne ;) Wczoraj pożegnaliśmy naszą ekipę budowlaną. Nasz uronił prawie kilka łez. Były kurczaki, coś mocniejszego i szybka miła imprezka. Zatem mury oblane !!! Dach w najbliższym czasie, teraz ruszy odwodnienie, własnym suptem wykonane.